Złotówka za megaherc na łebka

Wyślij link znajomemu

Komentarz Audytela na temat sytuacji na rynku telekomunikacyjnym – luty 2013.

W przetargu na częstotliwości w paśmie 1800 MHz sześciu oferentów złożyło w październiku ub. r. łącznie 16 ofert. Dziesięć ofert czterech głównych operatorów przeszło przez sito pierwszego etapu, mając wszystkie wymagane pieczątki, adnotacje, poświadczenia za zgodność oraz prawidłowe numerki stron, ustawionych prosto, a nie do góry nogami. Zobowiązania dotyczące nowych lub modernizowanych stacji bazowych wszyscy uczestnicy drugiej rundy wylicytowali równo po 3200 sztuk, w oczach komisji zyskali też jednakowo wysoką wiarygodność finansową. Jedna z ostrożnych ofert Centertela strąciła poprzeczkę już na poziomie minimum kwalifikacyjnego, zaś Polkomtel stracił trochę punktów za posiadane pasmo 1800 MHz, liczone wraz z zasobami Centernetu i Mobylandu. W rezultacie pięć pierwszych miejsc na liście chętnych do pięciu rezerwacji zajęły kolejno trzy oferty P4 i dwie PTC – łącznie za 951,5 mln zł.

Czy to dużo, czy mało? Bazę porównawczą wartości pasma daje raport sporządzony dla Ofcomu w lipcu ub. r., kiedy to brytyjski regulator zastanawiał się na terminem i warunkami przetargu na częstotliwości dla 4G. W raporcie są benchmarki sporządzane na podstawie cen osiągniętych od stycznia 2000 do maja 2012 r.

Pasmo 800 MHz sprzedawane od maja 2010 r. w Danii, Francji, Hiszpanii, Niemczech, Portugalii, Szwecji i Włoszech, poszło za spore pieniądze. Ceny wykazały bardzo duży rozrzut: w przeliczeniu na złotówki za 1 MHz/głowę ludności operatorzy zapłacili od 0,70 zł w Danii aż po 3,78 zł w Niemczech.

Mające dużo dłuższą historię pasmo 1800 MHz podzielono w raporcie na cztery grupy: światowe aukcje i przetargi od 2000 r. europejskie od 2000 r., światowe w ciągu 5 lat przed badaniem oraz światowe od początku 2010 r., kiedy to uwolniono nową część tego pasma, głównie dla LTE. Na świecie od 2000 r. 1 MHz/głowę kosztował średnio 1,12 zł, zaś od 2010 r. potaniał do 0,93 zł.

Dziesięć krajów „sprzedało” już pasmo 2,6 GHz: Belgia, Finlandia, Francja, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Norwegia, Portugalia, Szwecja i Włochy. Porównując choćby gęstość zaludnienia Belgii i Holandii z Finlandią czy Norwegią nie można się dziwić, że ceny za 1 MHz/na głowę (ogólnie dużo niższe) wykazały jeszcze większy rozrzut niż za „osiemsetkę” – od pół grosza w Finlandii do 0,72 zł w Szwecji. Jednak nie było żadnej korelacji ze wspomnianą gęstością zaludnienia, bo np. w Holandii 1 MHz poszedł za 2 grosze, a w sąsiedniej Belgii – za 31 gr. Niemieccy operatorzy, którzy wyłożyli sporą kasę za cenne megaherce dywidendy cyfrowej 800 MHz, za 1 MHz w paśmie 2,6 GHz zapłacili tylko 12 groszy.

Z obliczeniami dotyczących długo i niecierpliwie oczekiwanych wyników naszego przetargu czekaliśmy aż do decyzji dwóch zwycięzców. Nie było bowiem wiadomo, czy złożą wnioski rezerwacyjne na wylicytowane częstotliwości, czy też ktoś z czegoś zrezygnuje, co się już kiedyś zdarzyło. Jednak tego nikt tym razem nie zaryzykował, obawiając się ewentualnej dużej straty punktowej w następnym przetargu. Co więcej: w obowiązkowym terminie tygodnia piątka konkurentów złożyła łącznie 17 wniosków na pięć rezerwacji częstotliwości. Emitel pogodził się z wynikami, oprotestowanie przetargu zapowiedziała Sferia. Jeśli się jednak nic nie zmieni, to UKE sprzedał 1 MHz po złotówce na statystyczną głowę ludności i taki będzie co najmniej do końca bieżącego roku nasz wkład w światową statystykę aukcji i przetargów na częstotliwości LTE.