Na rowerach między Euro a Londynem

Wyślij link znajomemu

Komentarz Audytela na temat sytuacji na rynku telekomunikacyjnym – lipiec 2012.

Ledwo się skończyło piłkarskie EURO, a tu już zaczęły się Igrzyska Olimpijskie w Londynie. W tzw. międzyczasie miłośnicy kolarstwa mogli się pasjonować nie tylko Tour de France, ale także naszym Tour de Pologne, w którym 5 sekund zabrakło do wygranej w tej prestiżowej imprezie młodemu polskiemu kolarzowi (dopiero w ub. roku zaczął starty w seniorach, ale już jako junior pozbierał trochę medali). W ubiegłym miesiącu budowałem paralele do piłki nożnej, w tym dla odmiany spróbuję porównać globalną branżę dostępu szerokopasmowego do szosowych wyścigów kolarskich – i to tych długodystansowych.

Point Topic co kwartał publikuje swoje oceny liczby stałych dostępów szerokopasmowych na świecie. W końcu 1. kwartału br. było ich już łącznie 612 mln. Przechodząc do porównań z kolarstwem: Chiny, które w liczbie dostępów ze dwa lata temu wyszły na czoło peletonu, teraz już się od niego oderwały i odjeżdżają wszystkim – zarówno na odcinkach płaskich, jak i na stromych podjazdach i szaleńczych zjazdach. Mają już 160 mln linii dostępowych i uciekają samotnie, nadal przyspieszając – ponad 42% nowych użytkowników szerokiego pasma pochodzi właśnie z Państwa Środka. W dodatku nie są to łącza o niskich przepływnościach, na co wskazuje też fakt, że w Chinach jest też najwięcej użytkowników IPTV i liczba ich rośnie trzykrotnie szybciej, niż gdziekolwiek indziej na świecie.

Między samotnym uciekinierem a peletonem jedzie tylko trzech kolarzy – Amerykanin (95 mln linii), goniący go Japończyk (37 mln) i Niemiec (ok. 30 mln). Jednak cała ta trójka zaczyna się nerwowo oglądać za siebie, bo peleton coraz bliżej. Na czele peletonu widać zawzięcie kręcących Francuzów (21 mln) oraz silnych w tym sporcie Rosjan i Anglików (po 20 mln). Trochę stracili oddech Koreańczycy, którzy chyba już nie mają gdzie wcisnąć nowych FTTH w ogólnym nasyceniu stałymi dostępami (19 mln), więc na kółko wsiadła im Brazylia (ponad 18 mln). Tradycje Giro d’Italia motywują Włochów (ok. 17 mln), którzy wdarli się do pierwszej dziesiątki, wypychając poza nią Indie. Hindusom wyraźnie zaczyna brakować sponsorów (czyli pieniędzy) i infrastruktury technicznej, a nogi krępują więzy skomplikowanych regulacji. Hiszpanom sam Contador nie wystarcza do pociągnięcia całego teamu, bo jadą gdzieś w środku peletonu. Zresztą w tym sporcie drużyna pracuje na lidera, a nie lider ciągnie drużynę.

Zasadnicza różnica między wyścigiem na dostępy szerokopasmowe a wyścigiem kolarskim polega na tym, że w wyścigu kolarskim – nawet piekielnie długim i wieloetapowym – na końcu jest jakaś meta, wieńce, puchary, czeki na pokaźne kwoty, całujące kolarzy dziewczyny w skąpych sponsorskich koszulkach itp. Natomiast w wyścigu na gęstość dostępów szerokopasmowych, ich przepływności i zastosowania nie tylko nie ma żadnych bonifikat za premie górskie ani lotne, nie wiadomo też, gdzie jest meta. Więcej – nie wiadomo, czy w ogóle jest jakaś meta…